Bogata Lima. Biedna Lima.

Widok ze skarpy na wysokości Miraflores. W dole na falach dziesiątki surferów.

Gnany niepokojącą wizją nieuchronnego końca mojej podróży i nieodpartą chęcią “spotkania” z Inkami z wciąż odległego i legendarnego Machu Picchu (położonego na południowym wschodzie kraju) z Trujillo pojechałem wprost do Limy, współczesnego serca i stolicy Peru.

Jak to bywa z wielkimi miastami, a Lima (ośmio-milionowa metropolia) z pewnością do nich należy, wjazd do ich wnętrza jest trudny i powolny. Po błyskawicznym przemknięciu pustynnymi drogami nad Pacyfikiem, utykamy na godzinę, lub dwie na gęstych i nieco podupadłych przedmieściach, próbując dostać się do centrum. Może nie całkiem niestosowną metaforą wjeżdżania do wielu metropolii na świecie w XXI wieku jest obraz poruszającego się dość wartko... plemnika, dopóki nie dobrnie on do jaja, gdzie otoczenie zaczyna stawiać jego lokomocji największy opór...

Lima to miasto bardzo nowoczesne i bogate, ale też bardzo zaniedbane i zacofane. Jedne dzielnice wyrywają się, by stawić czoła światowemu kapitałowi i wielu turystom przybywającym z krajów tzw. Zachodu, inne pogrążają się w odpadkach i biedzie (i nie chodzi tu o niewielkie różnice jakie spotkać możemy w miastach europejskich). Z tego powodu należy dobrze zastanowić się gdzie chcemy jechać, i jaka jest aktualna sytuacja dot. bezpieczeństwa w danym miejscu. Nie zawsze przyjaźni i czujni mieszkańcy ostrzegą nas w porę, by tu z aparatem na wierzchu nie paradować, a tam w ogóle lepiej się nie zapuszczać. Co ciekawe wiele niebezpiecznych dzielnic Limy mieści się blisko śródmieścia (np. La Victoria), a wiele ekskluzywnych (np. Miraflores i Barranco) położonych jest nawet 10 kilometrów dalej od centrum (podobnie jak np. kalifornijskie Los Angeles, którego downtown przedstawia obraz biedy i zaniedbania, podczas gdy parę kilometrów dalej znajdują się luksusowe domy Beverly Hills i Mullholland Drive).

Te drugie jednak przyćmiewają wiele amerykańskich i europejskich miast. Miraflores, skąd blisko jest na plażę (a daleko na “starówkę” i do przyzwoitych muzeów), to główna turystyczna noclegownia i jadłodajnia w mieście. Oferta akomodacyjna jest tu bardzo bogata, dzięki czemu znajdziemy tu wiele miejsc na wysokim poziomie, a przy tym w niewysokich cenach. Modne lokale (niektóre bardzo drogie nawet jak na europejskie standardy), luksusowe hotele, kasyna, drogie samochody na ulicach to dość zaskakujący i spektakularny krajobraz tej części Limy. Tuż przy Pacyfiku wspaniała zielona skarpa i park, skąd schodzimy na piaszczyste plaże i ocean idealny do uprawiania surfingu. Jednak języka hiszpańskiego tu już prawie nie słychać – wszędzie “panoszy się” angielszczyzna. M. in. z tego powodu jest to może najbardziej sztuczna i powierzchowna część całego (i cudownie różnorodnego) Peru, za to bardzo rozrywkowa i multinarodowa.

Trochę dalej jeszcze od centrum, za Miraflores, mieści się piękna i artystyczna dzielnica Barranco. Skrywa ona już nieco bardziej dyskretny i małomiasteczkowy urok (przypomina ona nieco kartageńską dzielnicę artystów Getsemani, tuż obok wykwintnej starówki innego historycznego miasta kontytnentu). Tu znajdziemy także typowy dla Ameryki Łacińskiej targ (hiszp. mercado) i lokalne specjały za niewygórowane ceny – np. tradycyjne piwo kukurydziane czicza (hiszp. chicha) za 1 sola / złotego (właściwie bez alkoholu, za to kwaśne jak cytryna) i zjemy w comedor (jadłodajni) razem z lokalnymi.


Na dzisiejszej Plaza Mayor de Lima (co można rozumieć jako “rynek starego miasta”) możemy oglądać wiele historycznych i monumentalnych budowli (m.in. Katedrę, Pałac Prezydencki, Dom Literatury poświęcony peruwiańskiemu pisarzowi nobliście Mario Vargas Llosa), z których wiele sięga czasów konkwisty i genezy miasta. Historyczna Lima to założona w XVI w. przez Francisco Pizzaro nadmorska siedziba Hiszpanów z portem Callao, skąd złupione w dawnym "Peru" skarby były przewożone do Panamy i Kartageny, i dalej do Starego Świata, a także skąd wypływał na Polinezję Thor Heyerdahl w rzekomy ślad za inkaskim władcą (w ekspedycji Kontiki, o czym wspominałem w poprzednim wpisie). Pizzarro – może najsłynniejszy z konkwistadorów – to także brutalny, lecz nieustraszony i czczony w dzisiejszym shispanizowanym Peru pogromca chwiejącego się już wówczas Imperium Inków. Piastował on tu urząd gubernatora, aż do śmierci. Przy Plaza Mayor – w prestiżowych murach Katedry Limy – do dziś można oglądać jego grób.

Do wartych wzmianki atrakcji miasta należy bez wątpienia Larco Museo (być może największa kolekcja pre-hiszpańskiej sztuki i kultury odnaleziona w Peru), gdzie dziwnym trafem nie dotarłem, Huaca Pucllana (znajdująca się w obrębie miasta starożytna świątynia kultury Lima), gdzie także nie udało mi się “zajść” oraz Museo de La Nacion, gdzie właśnie na przekór tłumom dotarłem i – zamiast podziwiać zbiory dziedzictwa całego kraju podobne innym “muzeum narodowym” na świecie – obejrzałem stłoczone bez ładu na jednej, małej ławeczce antyczne zabytki i jedną skromną wystawę zdjęć poświęconą przemocy w najnowszej historii Peru (być może to kwestia remontu?). Zbiory te były łatwe do przegapienia w potężnym, wielokondygnacyjnym gmachu Museo, za to do obejrzenia nieodpłatnie. Zaskakujące może być to, że największe kolekcje są tu w prywatnych rękach (jak Larco i muzeum Machu Piccu), a nie we władaniu państwowych instytucji. Być może jest to efekt wciąż młodych, a zatem mniej stabilnych struktur prawno-państwowych i związane jest to z ryzykiem w jakie mogą popaść zabytki pod wpływem lekkomyślnych rządów, ale kto to wie. Łatwo także niedocenić wielkości stolicy Peru i odległości pomiędzy porozrzucanymi co ciekawszymi miejscami, pomimo szybkiej komunikacji publicznej (specjalne linie, wielkie i wydzielone dla autobusów arterie).

Warto zajrzeć także do Muzeum Archeologii, Antropologii i Historii Peru (Museo Nacional de Arqueología Antropología e Historia del Perú), gdzie możemy dowiedzieć się m.in. o rozwiniętej starożytnej medycynie w antycznym Peru (z powodzeniem dokonywano trepanacji czaszki i operacji na mózgu), zwyczaju formowania głów u arystokracji w podłużne i stożkowate formy (za pomocą uciskających “czapek” u dzieci), a także o pochówkach w grobowcach butelkowych, gdzie zmarli składani byli w specjalnych “paczkach” (z ang. bundles).

Plaza Mayor de Lima

Arteria z Miraflores do Śródmieścia. Na zdj. przystanek i pas szybkiego transportu publicznego.

W artystycznej dzielnicy Limy – Barranco




Warszawa

Popularne posty