Na górze Nemrut
Odkąd opuściłem Kapadocję znajduję się już we wschodniej Turcji, właściwie w Kurdystanie. Kurdowie posiadają swój własny język i etniczność, która bardziej ich zbliża do Persów, niż do Turków. Zamieszkują zasadniczo 4 państwa, ale największa ich diaspora znajduje się w Turcji. Z angielskim jest tu gorzej, ale Kurdowie - może jeszcze bardziej, niż Turcy - są pomocni i gościnni, (choć może warunki są tu nieco gorsze).
We wsi Karadut, z której robi się wypady na górę Nemrut, wydaje się, że nie ma ani jednego Turka. Ludność o typowo bliskowschodnich rysach, ciemnych oczach i włosach.
Góra Nemrut jest tymczasem jednym z ciekawszych i mniej znanych celów turystycznych Turcji. Na szczycie tej najwyższej góry z pasma Antytauru znajduje się olbrzymi kurhan (zwany tumulusem) i szereg monumentalnych posągów, postawiony tu ponad 2000 lat temu przez dawno wymarłą lub rozproszoną cywilizację Komagenów, a dokładnie króla Antiocha I i jego wygórowane ambicje. Komagenowie tworzyli państwo post-hellenistyczne u samych progów imperium rzymskiego (na obszarze będącym dawniej królestwem Seleucydów). Paneton bogów Komagenów był synkretycznym zestawieniem bogów greckich (Zeus, Apollo) i perskich (Azura-Mazda), ale włączał także samą osobę Antichosa (co było chyba swojego rodzaju modą w tamtych czasach).
Ze wsi Karadut idzie się na górę Nemrut przepiękną drogą ok. 12 km. Wstęp jest bezpłatny, jeśli nie korzysta się z żadnych pomocy lokomocyjnych. Ze szczytu roztacza się rozległa panorama. Trudno dostępny cel, wynagradza nieduża ilość turystów, co dodaję niezwykłego uroku temu miejscu.
Na zdjeciu widok z tarasu wschodniego na tumulus i monumenty (głowy zostałe znalezione leżące u podstaw cześciowo zrujnowanych pomników i postawione przed nimi, wg korespondencji).
Dogubayazit, w cieniu góry Ararat. 25 km od granicy z Iranem.
Wpis będzie aktualizowany.