Stambuł - miasto kotów


Trzeci dzień w Stambule. Zaczynam się oswajać z widokiem mężczyzn w szatach do kostek i śpiewem muezinów z okolicznych meczetów.

Dwudziesto-milionowy Stambuł kipi życiem, jest w szalonym ruchu - na ulicach oczy wabią  kolorowe stragany z przyprawami i baklawą, a nos nęci zapach tureckiej kawy i potraw. Różnorodność miasta i jego mieszkańców może zawrócić w głowie; może też zauroczyć, że tyle pozornych przeciwieństw i skrajności może współegzystować w ramach jednej wspólnej przestrzeni.

Codziennie rozmawiam z Umutem, moim gospodarzem. Rozmawiamy o Turcji i Polsce, o Azji i Europie, o islamie i chrześcijaństwie, a także o lingwistyce i filozofii Wittgensteina. Po Stambule poruszam się już jak tutejszy. Mam "Istanbulkartę" na metro, tramwaje, i promy po Bosforze (b. wygodne; prom na azjatycki brzeg kosztuje 3 liry/złote odliczane z karty), kartę "Muzeumpass" , z którą wchodzę do większości muzeów (bardzo polecane, można zaoszczędzić 50% lub więcej - jednorazowy koszt 85 lir/złotych) i kartę SIM do telefonu z 8GB danych za 70 lir od Turk Telecom. Do Niebieskiego Meczetu można wejść nieodpłatnie.

Hagia Sofia została przekształcona w muzeum i jednorazowy koszt wstępu (bez Muzeumpass) kosztuje 40 lir (do 2017 roku kosztował 20). Niełatwo jest uniknąć długich kolejek przy wejściu. Niestety, choć monumentalna wielkość nadal robi wrażenie, niemal puste wnętrza tej bryły (tj. perły architektury późnego antyku) przepełniają smutkiem na myśl jak ta katedra mogłaby wyglądać w rekach np. greckich. Turecka już 'Ayasofia' służyła za meczet przez ok. 500 lat po zdobyciu Konstantynopola przez Mehmuda ll.

W pałacu sułtanów Topkapi oprócz kiosków, galerii, ogrodów i rozbudowanych komnat Haremu, zobaczyć można... laskę Mojżesza (którą uderzył w egipską ziemię, gdy rozstąpiły się wody morza), miecz proroka Dawida, a także...  kawałek brody, ząb oraz miecz samego Mahometa. Niestety nie wolno fotografować świętych relikwii, ale sakralna atmosfera i śpiew muezina dodają wrażenia autentyczności niezwykłym eksponatom.

Zbiory Muzeum Archeologicznego zapierają po prostu dech w piersiach. Ze względu na zasięg geograficzny (pochodzące nie tylko z terytorium dzisiejszej Turcji, ale także z historycznego Imperium Osmańskiego), archaiczność (artefakty sięgające paleolitu, nawet 60 tys. lat) i liczebność porównywalne są ze zbiorami Luwru - choć bez wątpienia mniej popularne a bardziej niedocenione  (20 lir).

Na górnym zdjęciu Kadikoy, dzielnica azjatyckiej części Stambułu. Na zdjęciach poniżej odpowiednio: stoisko z wyrobami cukierniczmi,  które są tu niezwykle popularne (i pyszne), wejście do Niebieskiego Meczetu (należy wcześniej zdjąć obuwie) oraz jeden z wielu przystanków miejskich,  na którym liczne koty siedzą razem z ludźmi na ławce (i nikogo to nie burzy). 


Popularne posty