Dharamsala. Mały wielki Tybet.



Dharamsala (wym. daramszala) jest niedużym miastem położonym w górskim regionie zachodnich Himalajów 'Himachal Pradesh'. Dolna część miasta (ok. 1100 m. n.p.m.) służyła w czasach kolonialnych wojskom brytyjskim za resort, który pomagał znosić okrutne letnie upały na subkontynencie. Górna część - leżąca już na 2000 m. n.p.m., dostępna tylko wąską, krętą drogą - jest bazą wypadową w górskie regiony, ku starym hinduskim kaplicom poświęconym Wisznu.

Górna Dharamsala (zwana też Mcleod Ganj, wym. mak-liod gandż) to także obecna siedziba Jego Świątobliwości 14-ego Dalajlamy - duchowego przywódcy buddyzmu tybetańskiego. Dalajlama przeniósł się tu (tj. zbiegł przez potężne przełęcze Himalajów) w roku 1960, gdy prześladowania Tybetańczyków przez komunistyczne władze Chin osiągnęły apogeum. Rząd Indii nie tylko go przyjął i udzielił mu azylu, ale także pozwolił wybudować klasztor i bibliotekę.

Od tego czasu Dharamsala stała sie "małym Tybetem", w którym schronienie znajdują tysiące tybetańskich mnichów i zwykłych Tybetańczyków. Znajduje się tu największy księgozbiór świętych pism buddyzmu, a także rząd na wygnaniu Tybetu, który po aneksji Tybetu przez komunistyczną Republikę Ludową Chin Mao Zedonga w 1949 roku został pozbawiony realnej władzy...

Wszystko to sprawia, że Dharamsala jest miejscem całkowicie odmiennym, niż pozostała części Indii, a do tego może najbardziej skoncentrowanym ośrodkiem intelektualnej kultury Tybetu. W bibliotece w dolnej Dharamsali ('Library of Tibetan Works and Archives') odbywają się kursy i seminaria filozoficzne, organizowana jest nauka języka tybetańskiego; w głównej świątyni Dalajlamy Tsuglhakhang – do której swobodny dostęp mają turyści – odbywają się egzaminy z filozofii tybetańskiego buddyzmu. Znajduję się tu także nieduże, acz pięknie urządzone Muzeum Tybetu. Niewielkie ośrodki zachodnich miłośników tybetańskiego buddyzmu w Mcleod Ganj (tj. zachodnich miłośników filozofii wschodniej) organizują spotkania z życzliwymi mnichami przy udziale wykształconych tu tłumaczy, podczas których wykładane są podstawy buddyzmu i medytacji. Odbywa się to w formie luźnych rozmów, acz okraszonych rytualnymi "modlitwami". Omawiane są traktaty filozoficzne ważnych reformatorów buddyzmu (np. XIII wieczny traktat omawiający tzw. 'drogę do Oświecenia'). Niesamowite widoki nagich szczytów Himalajów oraz bujnych, zielonych dolin (w których beztrosko buszują makaki) czynią z pobytu w Górnej Dharamsali piękne widowisko, a z samego miejsca – magnetyczny ośrodek dla licznych zachodnich turystów, łaknących pogłębienia swego duchowego życia, urzeczonych pokojowym, skromnym życiem mnichów.

'Mały Tybet w Indiach' opowiada jednak tragiczną historię 'Wielkiego Tybetu w Chinach'. Tybet, tj. niezależne państwo o długiej historii, własnym języku, i wielkiej kulturze intelektualnej, został najechany i zaanaktowany przez komunistyczne Chiny w roku 1949. Stało się to wkrótce po przejęciu władzy przez komunistycznego przywódcę – Mao Zedonga, który z podporządkowania Tybetu uczynił swój 'program wyborczy'. Tybet obejmował wówczas (i tak rozumieją swój kraj dziś sami Tybetańczycy) całą położoną na północ od Himalajów Wyżynę Tybetańską, liczącą aż 2,5 mln. km. kwad. (czyli 8-krotność powierzchni terytorium Polski i 1/4 terytorium Chin po aneksji). Niewielka armia Tybetu uległa niemal natychmiast znaczącym siłom chińskiej Republiki Ludowej Mao. Od tego czasu rozpoczął się ucisk, poniżenie, a także 'patriotyczna re-edukacja' Tybetańczyków. Oznacza to osadnictwo ludności rdzennie chińskiej w Tybecie (którą zachęca się rozmaitymi subsydiami), kosztowny dostęp do służby zdrowia rdzennych TYbetańczyków, przymusową naukę języka chińskiego w szkołach, wraz z chińską propagandą, a także gnębienie i utrudnianie życia i zarobkowania etnicznym Tybetańczykom (zwłaszcza w tradycyjnym dla nich sektorze rolnictwa). Na kultywację języka tybetańskiego, kultury tybetańskiej, a nawet praktykowanie buddyzmu nakłada się dotkliwe kary. W kilka lat po wojnie została zniszczona większość świątyń buddyjskich i dziedzictwa kulturowego Tybetu. Pod gruzami zniknęła dawna stolica Tybetu – Lhasa. Tysiące osób odmawiających oddania przymusowego hołdu chińskim przywódcom oraz zaprzestania praktykowania własnej wiary zostało rozstrzelanych. Ponadto na granicach z przychylnymi Tybetowi Indiami (będących kolebką buddyzmu i protektorem Dalajlamy) rozstawione są uzbrojone posterunki chińskiej straży granicznej, które mają obowiązek strzelać do udręczonych imigrantów przemierzających całymi rodzinami ośnieżone wysokogórskie przełęcze Himalajów. Często giną Ci, którzy cudem przetrwają trwające tygodniami piesze wędrówki i mordercze warunki panujące na 6 tysiącach m. n.p.m. Te historie opowiadają żywi świadkowie dzisiejszej Dharamsali, oraz miejscowe Muzeum Tybetu. Choć czasy ludobójstwa i najgorszych represji Tybetańczycy mają za sobą, wciąż trwają ich prześladowania i represje w Lhasie i innych miastach Wyżyny. Co roku tysiące z nich zbiega do Indii.

Dziś Tybet służy 'Ludowej Władzy' jako wysypisko odpadów radioaktywnych oraz źródło wzmożonej eksploatacji jego surowców naturalnych, co jest częścią programu poniżania Tybetańczyków. 'Re-edukacja' trwa, a w teorii i praktyce sprowadza się ona do anihilacji samej kultury Tybetu we współczesnych Chinach, czyli na rdzennych i historycznych ziemiach tej pierwszej.

W ciągu zaledwie kilku dni mojego pobytu przez Górną Dharamsalę przeszła przynajmniej jedna pokojowa manifestacja w następstwie samospalenia się Tybetańczyka w Lhasie dzień wcześniej. Samospalenia są częstą (i jakże dramatycznie rozpaczliwą) formą protestu, w którym ten dumny, acz nieduży (liczebnie, bo przecież nie duchowo) naród przeciwstawia się chińskiemu Lewiatanowi. Wolny Tybet popierali w otwartych listach prezydenci Stanów Zjednoczonych: Roosevelt (w bardzo wzruszających słowach, ale jeszcze za czasów jego niepodległości w '42 roku) i Obama (ten dość zachowawczo), a Dalajlama pozostający także przywódcą politycznym Tybetu, ku niezadowoleniu Ch.R.L., jest gościem Watykanu i wielu licznych stolic państw Zachodu. Choć to poparcie w obliczu potęgi ekonomicznej Chin jest raczej teoretyczne, los Wolnego Tybetu wydaje się przesądzony w obliczu nieugiętej postawy samych Tybetańczyków i muszącego się kiedyś skończyć komunistycznego rządu Ch.R.L.. Pozostaje tylko pytanie jak w kontekście europejskiej tradycji i wartości moralnie usprawiedliwić brak nacisku, a nawet zacieśniającą się współpracę ekonomiczną UE i Stanów Zjednoczonych z Chinami?

Jedno z licznych treści wokół Dharamsali, które można znaleźć na okolicznych klasztorach i które z powodzeniem można przypisać Dalajlamie:

"Wszelkie szczęście, które człowiek znajduje w świecie,
Pochodzi z życzenia szczęścia innym.
Wszelkie cierpienie, które człowiek znajduje w świecie,
Pochodzi z życzenia szczęścia sobie".

Na zdjęciu świątynia Tsuglhakhang i odbywający się właśnie egzamin z filozofii tybetańskiej. Na marginesie, dla wyjaśnienia: egzaminowanych jest dwóch studentów naraz. Jeden z pytań (ten stoi), drugi z odpowiedzi (ten siedzi naprzeciwko stojącego). Pytający klaszcze w dłonie po zakończeniu pytania, co stanowi wyraźną granicę dwóch stron dialogu. Temat jest nadawany odgórnie, dwie kartki przekazywane są przed rozpoczęciem dialogu do egzaminujących 'profesorów', którzy siedzą wraz z przysługującymi się studentami po obu stronach egzaminowanych. Dla każdej pary przeznaczonych jest ok. 15 minut. Niekiedy zarówno egzaminowanych, jak i egzaminujących (którzy przysłuchują się bez słowa), a także innych studentów, ogarnia wesołość i wszyscy się śmieją pogodnie.

Więcej zdjęć na Instagram.

Kalkuta. 

Popularne posty