Dostać się do Mjanmy i tropikalny Rangun

Mój „Jedwabny Szlak", który prowadził mnie lądem z Europy poprzez Bosfor, aż do Himalajów, urwał się nagle w Bengalu. Być może nawet zgodnie ze starożytną siatką dróg, którymi podróżowały karawany pomiędzy Wschodem i Zachodem już od V w. przed Chr., jednak w XXI wieku o możliwościach podróży decyduje często polityka i sprawy wewnętrzne państw.

Dostać się do Mjanmy (lub Birmy) nie jest łatwo. Choć to wschodnie azjatyckie państwo  graniczy z Bangladeszem, Indiami, Chinami, Laosem i Tajlandią wiele granicznych przejść lądowych pozostaje zamkniętych dla zwykłych turystów, za którymi pozostają równie zamknięte regiony. Stąd, do tego momentu ów wybitnie„szczurzo-lądowy szlak" – zamiast zaprowadzić mnie dalej do Tamu, we wschodnio-indyjskim przygranicznym regionie Manipur – urwał się ostatecznie w już w Kalkucie (ang. Kolkata). Pozwolenia urzędowe, które obok wizy posiadać musi podróżnik poruszający się po tej części kraju zostały bowiem wstrzymane do odwołania w roku 2017. Niestety, z tej części Azji do Mjanmy dostać się legalnie po prostu nie można. 

Z Kalkuty wyleciałem więc do birmańskiego Yangon (lub Rangun) w sposób zgodny z duchem czasu – wygodnym samolotem linii Air India, kierując się dalej już innym (znanym tylko mi) szlakiem. Ale po kolei. 

Ponieważ w Kalkucie zrezygnowałem z jakiekolwiek zakwaterowania i noclegu, można powiedzieć, że moja podróż do Yangon zaczęła się już w Katmandu 2 dni wcześniej. Z pewnymi problemami z miejscową agencją turystyczną wyruszyłem co bądź spontanicznie z południowego „dworca" w Balku popularnym wśród lokalnych [LINK] dżipem „Sumo" (szczegóły podróży spisałem w poprzednim wpisie),  [/LINK] a następnie z Raxaul pociągiem sypialnym klasy niższej-turystycznej 3A (co oznacza wspomnianą wcześniej klasę średnią 2A, ale bez „kotarki"), aż do Kalkuty (17 godz.), którą nie bez wysiłku, z dwoma plecakami i bez przygotowania, udało mi się pokrótce i powierzchownie zwiedzić  (bardzo interesująca kolekcja poświęcona ptakom w Muzeum Kalkuty).

Pomijając fakt formalnych obostrzeń, które dodatkowo towarzyszą lotom międzypaństwowym w Azji, lądowanie w na półwyspie Indochińskim oraz pierwszy bezpośredni kontakt z Mjanmą, należał do wrażeń bardzo przyjemnych.

Birmański klimat, infrastruktura, ludność i kultura – wszystko to stanowiło dla mnie w dużej mierze nowość, choć mój powietrzny „skok" ponad Bangladeszem, Zatoką Bengalską oraz birmańskim Arakanem, nie był taki długi (wynosił zaledwie ok. 1200 km., jednak dość „pionowo" na południe).

Znalazłem się w tropikalnym, wilgotnym klimacie Indochin, gdzie w połowie grudnia panuje ok. 30 stopni w cieniu i trwa pora sucha (wysokość geograficzna Yangon to zaledwie 16 st. „nad" równikiem). W ostrym słońcu tej strefy wszystkie barwy i kontury nabierjają głębii i wyrazistości, co uwydatnia tylko wrażenie przebywania w dość odległym i egzotycznym charakter kraju.

Yangon – stolica Mjanmy do roku 2006 – stanowi jej największe 7-milionowe, i w znacznej mierze nowoczesne miasto (obecna stolica Mjanmy znajduje się w 'Naypyidaw'). Z niedużego, ale bardzo sprawnego lotniska, szybką komunikacją miejską poprzez rozbudowany system doskonałych wręcz dróg można dostać do samego centrum miasta. Aż do roku 2006 ulokowany był tu państwowy ośrodek władzy, który zainstalowany został przez kolonialną Wielką Brytanię w roku 1886 (dokąd został przeniesiony z północnego 'Mandalay') i w obcej okupacji utrzymał się, aż do roku 1948. Dlatego obok tradycyjnej zabudowy birmańskiej, w Yangon znajduje się także bardzo bogata i dobrze zachowana architektura wiktoriańska w postaci licznych protestanckich kościołów i katedr, dziś – z oficjalnym stanem chrześcijańskich wyznawców na poziomie 6% - służąca głównie jako atrakcja turystyczna.

Ludność Mjanmy stanowi bogata mieszanka licznych i mocno wykształconych mniejszości etnicznych, m. in.: Szanów, Monów, Karenów, Kaczenów, Czinów (Chin), a także mieszkańców Arakanu wraz z głośnymi w ostatnim czasie z powodu doniesień o brutalnych czystkach etnicznych Rohindżów (ang. 'Rohinga'). Jednak główną grupę etniczną zarówno Mjanmy, jak i Yangon stanowią Bamarowie, od których pochodzi nazwa kraju – Birma i którzy od X w. stopniowo dominowali  życie polityczne w regionie, zrzeszając (lub jak kto woli „podbijając") okoliczne ludy i zakładając  pierwszą wielką stolicę Birmy w 'Bagan'(lub 'Pagan') . Do dziś z powodu malowniczo rozsypanych po dziesiątkach hektarów tysięcy buddyjskich świątyń jest to jedno z najbardziej niezwykłych miejsc w całych Indochinach. Od nich też pochodzi współczesny język birmański, i oni też stanowią główną grupę etniczną współcześnie (68%, przy kolejnej największej mniejszości Szanów stanowiącej 9%).

Pomimo swojej różnorodności mieszkańcy Yangon, lub Ranguńczycy, dla odległego turysty z innego kontynentu wydają się charakterystyczni z uwagi na przeważający jasny kolor ich skóry (odróżniający ich od sąsiadów z północy i zachodu) i łagodne tybeto-chińskie rysy (zwłaszcza u Szanów chińskiego i mongolskiego pochodzenia ). W dużej mierze nowoczesny i zadbany Yangon, podobnie jak i jego mieszkańcy, sprawiają do pewnego stopnia wrażenie kultury japońskiej, gdzie kobiety i mężczyźni ubrani są w proste i estetyczne stroje, a młodsze pokolenie niekiedy przywdziewa śmiały, kolorowy ubiór i oryginalne fryzury, co można nazwać skrzyżowaniem europejskiej subkultury „punk", z japońską „mangą". Dzieci i młodzież szkolna (podobnie zresztą jak w Nepalu) ubrana jest w schludne mundury. Podobnie też podejście do higieny i jedzenia ulicznego i restauracji ma tutaj nieco bardziej japoński charakter, niż hindusko-nepalski.

Buddyzm 'therawada' dominuje życie religijne w kraju, w którym stanowi aż o 88 procentach wszystkich wyznawców. Potężne stupy, wraz z widoczną z oddali 'Shwedagon Pagodą', znaczą krajobraz Yangon i im poświęcona jest najbogatsza, historyczna architektura Mjanmy. Shwedagon Pagoda jest właściwie ulokowanym na wzgórzu kompleksem licznych świątyń i kaplic, wzniesionym dookoła wyniosłej i pokrytej złotem stupy. Jest to najświętsze miejsce birmańskich buddystów, w którym jednym momencie przebywają i modlą się setki, lub nawet tysiące wiernych .

Tym niemniej jedna z atrakcji Yangon – 3-godzinna podróż tzw. cyrkularnym pociągiem pętlą z centrum, do centrum poprzez przedmieścia i pola za miastem, przynosi nieco inny obraz i pokazuje jakie skrajności kryją się w tym jednym mieście. Jest to tani, lokalny środek lokomocji, który kosztuje 200 kiat (równowartość połowy złotówki), z którego korzystają tysiące Ranguńczyków każdego dnia w drodze do i z pracy. Przedmieścia Yangon w dużej mierze przedstawiają widok blaszanych chatek wyłaniających się z mniejszych i większych 'jeziorek' śmieci, po których leniwie przechadzają się bezpańskie psy oraz poletek ryżowych tonących w zielonkawej wodzie. Zanurzeni do pasa rolnicy pracują przy pływających koszach. Wszystko to poprzetykane bujną roślinnością – bambusy i wielkie liście tropikalnych roślin przypominających paprocie, okalają każdą działkę i wrastają się w każdy nieużytek ziemi. Śmiecie, poletka, chatki, dżungla, rozebrani do spodenek chłopcy grający specjalną piłką w zośkę (dokładnie w *tą* zośkę), znów śmiecie, poletka, stacja kolejowa. Wiele okolic przedmieść nie przypomina śródmieścia dość zadbanego i zorganizowanego Yangon.

Sama Mjanma posiada długą i burzliwą historię, która w zasadniczej mierze tłumaczy jej obecną sytuację i kontrowersje z nią związane. Historię Birmy znaczą liczne zmagania i próby unifikacji wielu sąsiadujących ze sobą i mówiących w różnych językach ludów, żyjących w długiej i żyznej dolinie rzeki Irrawaddy już w pierwszym millenium po Chrystusie. Sama Irrawaddy przepływa przez sam środek Birmy, a jej basen pobieżnie określa współczesne terytorium kraju. Birma jako państwo wykształciło się wraz z wprowadzeniem do Indochin buddyzmu oraz napływem tybeto-chińskich ludów Bamarów, którzy zastąpili wcześniejsze cywilizacje Pyu i Mon, oraz założyli w Pagan w X w. po Chr. znaczący ośrodek władzy. W XIII wieku na Pagan najechali Mongołowie i położyli kres wielowiekowej cywilizacji,  zostawiając po sobie dużą społeczność Szanów na północy. Mongolscy potomkowie zdominowali następnie region północnej Irrawaddy na kolejne stulecia. Wojny z Syjamem w XVII w.(dzisiejszą Tajlandią), kolonialną Portugalią, Chinami trwały, z mniejszymi i większymi sukcesami dla kolejnych generacji multi-etnicznych Birmańczyków, aż do XIX wieku, gdy w Indochinach zachodnich pojawili się Brytyjczycy. 3 wojny birmańsko-brytyjskie oddały całe terytorium Birmy pod panowanie Brytyjczyków, którzy od roku 1885, aż do drugiej wojny światowej i krótko po niej, do roku 1948 kontrowali całą Birmę i jej bogate zasoby naturalne (m.in. duże złoża gazu). W czasie drugiej wojny światowej Birma została najechana przez wojska japońskie, które prócz dużych zniszczeń kraju, przyniosły nadzieje narodowo-wyzwoleńcze. Wówczas walczące po stronie Japonii wojska armii wyzwoleńczej Birmy spotkały się na polu walki z walczącymi po stronie Wielkiej Brytanii wojskami z Arakanu. Po przegranej państw Osi, Birma wróciła w ręce Brytyjczyków. Wycofanie się Wielkiej Brytanii z Indochin rzuciło multi-etniczą Birmę na drogę burzliwego okresu deomkracji, ale po latach niestabilności generalizcja wojskowa Bamarów dokonała zamachu stanu w latach 60-ych i na kilkadziesiąt lat przejęła kontrolę w kraju przybierając początkowo komunistyczną postać. Przez niemal 30 lat Birmą rządziła bamarska junta wojskowa i kosztem praw dawała jej stabilność.

Wraz z odrodzeniem się demokracji  na przełomie XX i XXI w. oraz stopniowym wydostaniem się Birmańczyków z uścisku junty wojskowej, odżyły dawne konflikty etniczne. Te od kilku lat na zmianę, toczą się w niemal w wszystkich prowincjach kraju. Dawny konflikt z Karenami we wschodniej Birmie zakończył się wiele lat temu, choć w dostępnych dziś nieaktualnych przewodnikach, wciąż można czytać, że region ten jest niebezpieczny.  Niespokojnie jest w regionie Szan, zamknięte jest przygranicze z Indiami. Wydzielone i odseparowane od perferiów centrum kraju pomiędzy Mandalay i Yangon cieszy się (obecnie) spokojem i prosperitą.
Pomimo postępów w demokratyzacji kraju, teoretycznego oddania władzy przez juntę wojskową w 2006 roku i wolnych wyborów, w dużej mierze wolnej prasy i wstąpienia Birmy do ASEAN (azjatyckiego południowo-wschodniego odpowiednika U.E.), kluczowe stanowiska w ministerstwach nadal obsadzone są przez wojskowych z dawnego obozy władzy. W wyniku referendum konstytucyjnego z 2008 roku przyszła Mjanma została określona jako „zdyscyplinowana demokracja". Oznacza to, że obecna (de facto) premier i laureatka pokojowej nagrody nobla Aung San Suu Kyi, którą obwinia się za krwawe represje muzułmańskiej mniejszości Rohindżów z Arakanu (lub stanu Rakhine), nie ma w tej sprawie wiele do powiedzenia - jak i wielu innych kwestiach, które sprowadzają się do utrzymania jedności państwa. 

Historia Rohindżów z Arakanu jest o tyle tragiczna, że stanowią oni grupę mieszkańców muzułmańskiego  Bengalu (dzisiejszego Bangladeszu), którzy przybyli tu w XIX w. właściwie dzięki Brytyjczykom. Kompania Wschodnio-Indyjska, a następnia Wielka Brytania okupowała wówczas Indie od dzisiejszego Pakistanu i Bagladeszu, aż po Birmę (którą nazywano wówczas kolonialnymi Indiami Wschodnimi). Konflikt, który zaczął się z rdzenną ludnością Arakanu, zaostrzył się po tym jak Wielka Brytania wycofała się z południowej Azji i Birmy, i trwa – słabnąc i wzbierajac na sile – do dziś. Przysłowiowego dźiegciu dodał jeszcze konflikt w czasie drugiej wojny światowej, w której armia Arakanu i Bamarowie walczyli po dwóch różnych stronach konfliktu. Znane są także wystąpienia przywódcy Al-Qaidy z roku 2008, który odnosił się do muzułmanów z birmańskiego Arakanu, co rzuca podejrzenie na możliwą tam aktywność islamistów (tzn. ekstremistów religijnych stosujących terroryzm, nie: znawców islamu).

Tym niemniej Rohindżowie oficjalnie nie są poczytywani przez rząd jako mniejszość etniczna kraju, a ich prawa (quasi-obywatelskie) są znacznie ograniczone (m.in. narzucone jest na nich ogranicznenie dzietności do 2). Nie ma tu znaczenia, że niektórzy są 3-im kolejnym pokoleniem urodzonym w Birmie. Trudno powiedzieć jak dalej potoczy się kryzys humanitarny w zachodniej Birmie, ale może wydawać się, że pozory demokracji zostaną z Birmie skompromitowane do stopnia, w którym relacje handlowe i dyplomatyczne zostaną wycofane z państw Zachodu i ASEAN, a kraj pogrąży się w biedzie i izolacji, o ile rozwiązanie nie zostanie znalezione. Pewne jest, że do komrpomisu prócz dobrze słyszalnego głosu zachodniej prasy, słyszalny musi być głos lokalnej ludności i mieszkańców Birmy w równie dobrym stopniu.

Pomimo poważnych kwestii etycznych związanych z turystyką w Birmie kraj posiada nieprzeciętne wręcz bogactwo etniczne, które przejawia się w bogatym folklorze i życiu mieszkańców Birmy. W połowie grudnia miałem okazję brać udział w widowiskowej ceremonii tańca i śpiewu podczas Nowego Roku Karenów organizowanej w Centrum Konferencyjnym w Rangunie.

Na zdjęciu kompleks świątyń Shwedagon Pagoda.

Gdzieś na Pacyfiku w strefie czasowej Alaski.

Popularne posty