Podsumowanie Indii - jedzenie, turystyka, ogólne wrażenia



Indie to wielki kraj, subkontynent, kolos. Jakiekolwiek uogólnienia w stosunku do Indii wydają się bardziej nieuprawnione, niż zazwyczaj, jakiekolwiek stwierdzenie o Hindusach (mieszkańcach Indii), hindusach (wyznawcach hinduizmu) czy Indiach, znajdzie tu swoje równie uprawnione przeciwieństwo. Indie to bowiem kraj wielkich skrajności i rozpiętości. 

W Indiach znaleźć można najpiękniejsze regiony świata skryte w zaciszu dolin, rzek i szczytów Himalajów (gdzie zresztą żyje w ukryciu wiele gatunków dzikich i rzadkich zwierząt, jak np. śnieżny leopard) i niezwykłych parków krajobrazowych (np. w południowym regionie Kerali), a także najpaskudniejsze zurbanizowane rewiry, gdzie ludzie i bezdomne zwierzęta żyją jakby w... samych śmieciach. Z jednej strony najkunsztowniejsze dzieła sztuki i architektury światowej, z drugiej - szkaradne chatki w śródmieściu. Tu wielkie i majestatyczne kompleksy budynków rządowych otoczone imponującymi placami i pięknymi ogrodami, tam - nie tak daleko - ulice pełne krowiego łajna i obornik. Tu nowoczesne metro, tam rozklekotane ryksze. Miesza się tu w jednym przepych i bieda, skromność i duma, ignorancja i mądrość. 

O "Indiach" też najlepiej nie pisać, ale raczej o Gudziaracie, Radżastanie, Bengalu, itd. - o każdym z osobna, gdyż tradycje i cechy ich mieszkańców w poszczególnych regionach znacznie się różnią między sobą. Można to także zaobserwować w bardzo zróżnicowanej sztuce ludowej rozproszonych po kraju ludów, często bardzo odseparowanych od życia politycznego; a także w bardzo bogatej etniczności oraz wielu wypływających z niej corocznych niezwykłych festiwali (które wydają się zjawiskiem unikalnym i nieprzeciętnym w skali światowej). Bo choć kultura hinduska jest jedną najstarszych na świecie, to same *państwo* Indii (jak i zresztą wiele innych państw Azji) jest właściwie tworem dość nowym w skali historii, zwłaszcza *państwo* w rozumieniu zachodnim. Do tego olbrzymia populacja i terytorium sprawiają, że zmiany i reformy społeczne odbywają się stopniowo oraz bardzo nierównomiernie. 

Jeśli zaś chodzi o jedzenie, to Indie są niewątpliwym supermocarstwem w regionie i na świecie. Indyjskie curry podawane z ryżem i warzywami jest daniem głównym nie tylko na subkontynencie, ale podbiło także kuchnię nepalską i birmańską. Curry masala i wiele rożnych potraw z przyprawami "masala" (tj. konkretną mieszanką różnych przypraw, które razem noszą tę nazwę) można znaleźć w bodajże w każdej restauracji. "Dal" to popularny warzywny sos z soczewicy, podawany najczęściej z pysznym plackiem lub chlebem "ciapati". "Naan" z pieca "tandor" (w kształcie beczki, gdzie placki dosłownie wrzuca się od góry przyklejając je do ścian i zdejmuje po chwili metolwym hakiem) może być przyrządzany z czosnkiem lub innymi przyprawami. "Thali" to sute danie - różnorodny zestaw ostrych sosów lub kremów curry i chili podawany z ryżem, warzywami itd. Bardzo często dodaje się tofu, np. do szpinaku. Wszystkie potrawy są aromatyczne, zdecydowane w smaku, często piekielnie ostre i po prostu pyszne. Choć można zjeść także danie z kurczaka lub wieprzowiny, to mięso należy tu raczej do rzadkości i standardem ogólnonarodowym jest wegetarianizm (co jest uwarunkowane w samym hinduizmie). Natomiast mleko używane jest niemal wszędzie - np. zalewa się nim esencję herbaty, chcąc podać popularny "czaj" lub kawę. Podobnie z jaj robi się często różnego rodzaju omlety. Tak więc choć wegetarianizm jest tu oczywistą i naturalną opcją, to niemal nie sposób wyjaśnić Hindusom czym jest weganizm. 

Niezwykle popularne są uliczne stoiska z jedzeniem, na których stołuje się przeciętny Hindus. Jest to także bardzo tani i smaczny sposób jedzenia w Indiach (siedząc na małych plastikowych krzesełkach przy ulicy, lub przysiadając gdzieś spontanicznie) jednak dla "egzotycznych" turystów z dalekich krajów szybko kończy się rozstrojem żołądka, lub nawet wizytą w szpitalu. Nie tyle chodzi tu o niehigieniczny sposób przyrządzania lub podawania jedzenia, gdyż "lokalsi" korzystają z jedzenia ulicznego na codzień (wychodząc nawet z biurowców w dzielnicy rządowej Delhi, w trakcie "lunchu"), ale nieprzystosowaniem żołądków, a pisząc precyzyjniej "biomów" turystów z odległych stref biologicznych (tzn. "niekompatybilnością" bakteryjną). Moją radą wypracowaną w bolesnym doświadczeniu jest umiar. Jedno tanie danie ze stoiska ulicznego, jedno, dwa, lub trzy ze sprawdzonej (i droższej) knajpki dla turystów na przemian. Najbezpieczniejsza (a także trudno dostępna i droga w relacji do tych poprzednich) jest żywność paczkowana. 

Wg mnie największą atrakcją Indii, a także największym bogactwem jest kultura i religia. Obie dziedziny się przenikają i wyznaczają, obie są nieporównywalnie rozbudowane, głębokie, starodawne. Hinduizm przez długie tysiąclecia promieniował na cały świat i szczególnie w Azji wschodniej jest to wyczuwalne i zauważalne. Od Nepalu przez całe Indochiny, a nawet wielkie wyspy i państwa azjatyckie fundował ich kulturę i zręby tożsamości narodowej. Dając początek buddyzmowi (który u swych podstaw jest hinduistyczny), pośrednio wyznaczył kulturę (historycznej i współczesnej) tak odrębnej Japonii ("Zen" jest zaadaptowanym "japońskim" buddyzmem przyjętym z kontynentu poprzez Tybet), a także Chin. Wielka południowo azjatycka cywilizacja Angkor ufundowana była właśnie na religii hinduistycznej i to przedstawieniom panteonu hindusów zawdzięcza się kunsztowne rzeźby i nieomal całą bogatą sztukę dawnych Khmerów. Charakterystyczne rysy hinduizmu można odnaleźć także we wczesnym chrześcijaństwie (np. mistycyzm, kosmogonia), a zwłaszcza w późniejszym prawosławiu i religiach "wyrosłych" na terenach dawnego Bizancjum. 

Prócz buddyzmu w Indiach narodził się także brahmanizm, sikhizm, wisznuwizm (w tym nowoczesny ruch Hare Kryszna), dżinizm i wiele innych, także współczesnych ruchów i kultów religijnych. Do Indii przyjeżdżają także, szukając inspiracji i natchnienia, wielcy budowniczy zachodnich koncernów, zwłaszcza związanych z nowymi technologiami i innowacyjnością (typu Google). Indie zdają się bowiem niezwykle płodnym, choć niekiedy może niełatwym w obyciu, podłożem intelektualnym i duchowym dla ambitnych reformatorów i artystów. 

W powszechnym rozumieniu turystycznym Indie oferują także bardzo popularne plaże i resorty (Goa), piękne i mniej popularne plaże (podobno na południu od Goa), parki narodowe i rezerwaty, w których żyją indyskie słonie, oraz wszelkiego rodzaju zabytki i architekturę, o których w dużej mierze pisałem wcześniej. 

Na zdjęciu jedna z świątyń poświęconych Wisznu w miasteczku Wryndawan.

Gdzieś na Morzu Południowo-Chińskim


Popularne posty