Chiapas. W górzystym kraju barwnych ludzi



Stan "Chiapas" (wym. cziapas) to bez wątpienia jeden z najbardziej wyróżniających się regionów Meksyku: wysokie góry, wielkie jeziora, rzeki i kaniony oraz bujna porastająca wszystko roślinność. Nic dziwnego, że znajduje się tu największa różnorodność etniczna, językowa i kulturowa Meksyku. Od zawsze wysokie łańcuchy gór i morza separowały i jednocześnie chroniły mieszkające w dolinach i na wyspach wspólnoty. 


Wiele niedużych społeczności skupionych wokół języków (takich jak  "tzotzil" lub "chol", którymi posługuje się prawie milion mieszkańców  Chiapas) i tradycji Majów przywiązana jest do swoich obyczajów, a nawet religii. Nie wszyscy tu, zwłaszcza na prowincji, mówią po hiszpańsku, nie wszyscy, choć teoretycznie katolicy, oddają cześć Bogu w zgodzie z nauczaniami Kościoła Rzymsko-Katolickiego. Jest to osią sporu pomiędzy wieloma tutejszymi społecznościami, a Watykanem, który nie uznaje tutejszych parafii. 

W lokalnych kościołach odprawiane są bowiem msze przy udziale szamanów oraz z użyciem ofiar z kurcząt i krwii, która używana jest do religijnych rytuałów. Stygmat potępienia większości katolickiej zdaje się pogłębiać izolację, a nawet rodzić pewną wrogość wśród tutejszych społeczności, które jednak uparcie i wytrwale bronią własnej tradycji. Tym samym stają się one w oczach innych pewnym "kuriozum" i wielu ciekawych turystów przyjeżdża tu, ku niezadowoleniu mieszkańców. Tym samym Chiapas jest jednym z najczęściej odwiedzanych regionów Meksyku. 


We wsi "San Lorenzo Zinacantan" (który, nota bene, lokalni nazywają po prostu "Zinacantan", odrzucając katolicko-kolonialny dodatek oznaczający świętego patrona), gdzie niemal wszystkie lokalne kobiety i dziewczęta chodzą ubrane w piękne, tradycyjne czerwono haftowane koszule o prostokątnej formie (a niektórzy mężczyźni chodzą obuci w oryginalne, drewniane sandały z wysokimi cholewami) można się spotkać z wieloma ostrzeżeniami dotyczącymi zakazu robienia zdjęć, a mieszkańcy, gdy ich uprzejmie spytać, poproszą w zamian o (wcale niemałe) pieniądze, lub wręcz zagrożą policją. 


Region Chiapas to jednocześnie jeden z najbiedniejszych regionów Meksyku. Zdaje się, że konserwatywność jego mieszkańców (oznaczająca po prostu konserwację ich niezwykłej kultury), która dla całego Meksyku, a nawet dużej części świata wydaje się atrakcyjna, nie idzie w parze z lokalnym rozwojem ekonomicznym i wolnorynkową swobodą (choć dochodzi tu także sprawa wyzysku). 


Piękne miasteczko "San Cristobal de Las Casas" jest tu pewnym wyjątkiem. Odwiedzane przez miliony turystów w roku, cieszy się dynamicznym rozwojem w turystycznym centrum (dziesiątki noclegowni, modne kawiarnie i restauracje, nowoczesne muzea), jednak peryferia pozostają w cieniu tego samego ubóstwa, które nawiedza cały region. 


W tej atmosferze narodziło się tu w roku 1994 słynne, wpływowe, radykalnie lewicowe (jednak apolityczne) i częściowo para-militarne ugrupowanie "Zapatistas", złożone głównie z etnicznych Majów i broniące ich interesów w obliczu, jak twierdzą jej członkowie, zagrażającego mniejszościom etnicznym kapitalizmu i globalizacji, a zwłaszcza wyzysku rządu. 


"Zapatistas" odwołuje się do Meksykańskiej Rewolucji z 1910 roku (bedacej czymś w rodzaju europejskiej Wiosny Ludów), jej bohatera Emiliano Zapaty wywodzącego się z warstw chłopskich, a także kultowego rewolucjonisty całej Ameryki Środkowej i Południowej - Che Guevary. Jako takie, Zapatistas, nie chce zmieniać Meksyku poprzez obecny system demokratyczny, ale radykalnie zmienić charakter polityczny kraju od podstaw pozbawiając go zcentralizowanej, hierarchicznej władzy izolującej ją od społeczeństwa, a zwłaszcza skupionego na południu społeczeństwa współczesnych Majów. Jest to zatem ruch anty-globalny, anty-kapitalistyczny, poniekąd marksistowski i feministyczny, ale zwłaszcza "pro-lokalny". Po ponad 20 latach od militarnej rewolucji, jest to nadal żywy nurt społeczny, oddziałujący oddolnie i ideowo silnie na cały kraj, a nawet zagranicę (choć nie do końca zdemilitaryzowany). Na demonstracje przybywają tysiące "Zapatistów" i zagranicznych dziennikarzy i zwolenników. 


W historycznym dziś domu "Na Bolom" możemy zapoznać się z pracą antropologiczną dwójki Europejczyków, która przekształciła się w pracę charytatywną i ruch na rzecz obrony Majów z Lacandon, a wreszcie w Muzeum, ogród i pomnik ich pracy. Gdy w XVI i XVII wieku na półwyspie Jukatan (oryginalnej ziemi Majów) postępował hiszpański kolonializm, po mału liczne wciąż wspólnoty Majów zbiegały w coraz bardziej niedostępne południowe regiony (w tym Chiapas). W roku 1519, na początku konkwisty, było ich 800,000, dwie dekady później 50,000. Majowie z Lacandon stanowili jedną z najmniej poddanych zmianom kolonialnym społeczności, a jednocześnie najbardziej zagrożoną (niemal wymarłą w roku 1943). W "Na Bolom" możemy poznać ich dzieła, zapoznać się z obyczajami, obejrzeć zdjęcia. Majowie Lacandon wciąż używają do polowania łuków, a także udają się na pielgrzymki do starożytnych świętych miejsc Majów. "Na Bolom" zostało założone przez szwajcarską antropolog Gertrudę Duby-Blom i duńskiego archeologa Fransa Bloma, którzy przenieśli się na stałe do "San Cristobal" w połowie XX w. 


Pięknym uzupełnieniem opowieści o dawnych i dzisiejszych Majach jest Muzeum przy katedrze Santo Domingo, które opowiada historię ewangelizacji Chiapas i reszty Meksyku. Choć narracja poprowadzona jest jedynie po hiszpańsku, obrazy i rzeźby przedstawiające uzbrojonych konkwistadorów z krzyżem na zbroi mówią same za siebie. Z drugiej strony katedry Santo Domingo mieści się Muzeów Tekstyliów - imponującego zbioru wzronictwa używanego przez rdzenną ludność Chiapas. 


W regionie geograficznym między "San Cristobal", a stolicą regionu "Tuxta Gutierres" , mieści się potężny "Kanion Sumidero", będący rezerwatem przyrody i domem dla mieszkających tu dziko małp z gatunku "black spider monkey" (co można przetłumaczyć jako "czarne małpy pajęcze", a to z powodu chwytnego ogona, który stanowi jakby ich piąta kończynę), a nawet krokodyli, oraz wielu gatunków ptaków, w tym pelikanów. W najgłębszym miejscu kanion Sumidero posiada nawet 1,000 m wysokości. 


W okolicy San Cristobal znajduje się jeszcze jedno piękne miasteczko określane dość nobilitującym przydomkiem "pueblo magico" (tzn. magiczne miasteczko) - "Chiapa del Corzo", położone nad malowniczym jeziorem. Niemal w każdym jego uroczym zakątku rozbrzmiewa pobudzająca muzyka grana na żywo, a ulice, w znacznie mniejszym stopniu zapełnione turystami, zdają się działać na dobry humor uśmiechających się często mieszkańców.


Na zdjęciu widok dziedzińca muzeum kultury "Museo de los Altos de Chiapas" , w części katedry "Templo & Ex-Convento de Santo Domingo de Guzman". 


Bacalar, Quintana Roo. 


Popularne posty