La Venta i pierwsza cywilizacja Mezoameryki


 Kierowany niezaspokojoną antyczną fascynacją oraz wizją przygody udałem się do stanu Vera Cruz, do miasta "Coatzalcoalcos" (wym. kłe-ca-kłal-kos), na poszukiwanie śladów najstarszej cywilizacji Mezoameryki - Olmeków. 


Fakt braku konkretnych informacji na temat dojazdu do najważniejszego ośrodka rozwoju i miejsca archeologicznego - "La Venta" - w najbardziej wyczerpujących przewodnikach okazał się nie tyle przedmiotem frustracji, co tym większego zaciekawienia i wstępem do prawdziwego zwiedzania Meksyku poza turystycznymi, ubitymi ścieżkami; a także może najbardziej unikalnym i wartościowym doświadczeniem w tej części mojej podróży. 

Olmekowie mieli pośredni wpływ na wszystkie pozostałe cywilizacje Mezoameryki - wykonane przez nich przedmioty i dzieła sztuki są odnajdywane od środkowego Meksyku, aż po Honduras setki, lub nawet tysiące kilometrów dalej od ich naturalnego miejsca zamieszkiwania przy wybrzeżach Zatoki Meksyku. Wskazuje to także na pierwszą rozbudowaną sieć handlową, która zogniskowana była właśnie tu, w okolicy dzisiejszego miasta "Vera Cruz" (niechlubnej bramy do kontynentalnej Ameryki, którą przedostali się pierwsi hiszpańscy konkwistadorzy).

Olmekowie są także najstarszą, znaną cywilizacją, która posiadała zasadnicze osiągnięcia technologiczne i cechy kulturowe charakterystyczne tak dla Teotihuacan, Zapoteków, Majów czy innych późniejszych kultur - agrokulturę opartą na wydajnej kukurydzy, piramidalne świątynie, grę z użyciem gumowej piłki (ang. ballgame), a także rytuał składania ludzkich ofiar. Być może są także twórcami najstarszego pisma na zachodniej półkuli Ziemi. Dlatego są oni nazywani "macierzą mezoamerykańskich cywilizacji",  lub "pierwszą, złożoną cywilizacją Mezoameryki". 

Nie wiemy jednak jaką nazwą określali oni samych siebie. "Olmecas" to shispanizowana nazwa przejęta z dominującego w XVI w. w tym regionie języka Azteków - nauhatl, co znaczy "ludzie z miejsca, gdzie występuje guma". Odwołuje się to także do znajomości i najpewniej wynalezienia najsłynniejszej mezoamerykańskiej gry ("ballgame") i sakralnego rytuału zarazem, w którym dwie przeciwne sobie drużyny biodrami starają się trafić dużą gumową piłką do pionowo ułożonych obręczy na specjalnym boisku (symboliczny charakter tej gry miał oddawać dualizm rzeczywistości, w której przeciwne elementy natury stoją ze sobą w ciągłej walce, a gra często toczona była pomiędzy wysokimi osobami w mieście, a ustawionymi do przegranej jeńcami, których przegrana oznaczała najczęściej ich śmierć). 

"La Venta" to nazwa największego miasta Olmeków, a także nazwa niedużej wsi, która znajduje się dziś w tym samym miejscu, nieopodal administracyjnej granicy stanów Vera Cruz oraz Tabasco. 

Olmekowie założyli to miasto w okolicy IX w. przed Chr., najpewniej po upadku pierwszego dużego znanego ośrodka o nazwie "San Lorenzo", które posiada przedmioty datowane nawet na XII w. przed Chr., w tym słynne wielkie rzeźby głów, jednak nie urasta w ich ilości i kunszcie do twórców z La Venta. Poza tym są jeszcze znane inne ośrodki urbanistyczne w stanie Vera Cruz i Tabasco, spośród których przynajmniej "Tres Zapotes" (nieopodal miasta Vera Cruz) jest otwarty dla zwiedzających. Jednak jest on najmłodszy, a także nie tak znaczący jak La Venta.  Wydaje się zatem oczywiste, że wraz ze znaczeniem kultury Olmeków dla całej Mezoameryki, a także znaczeniem samego tego miasta, pośród innych znanych miast Olmeków, miejsce to powinno cieszyć się wielką popularnością zarówno wśród amatorów prehistorii i archeologii, a także wśród turystów. A jednak nic podobnego. Pozostaje to jedną z najbardziej niszowych, a tym samym wyjątkowych destynacji turystycznych. 

Do "La Venta" nie dojezdżają żadne, turystyczne autobusy z centralnego Meksyku, ani z okolicznych stanów, poza jednym rzekomym kursem linii ADO z miasta "Villahermosa" (wym. Wija-ermosa, które jest jednak oddalone o dobre 120 km. na wschód i położone w centrum roponośnego stanu Tabasco (jest przy tym absurdem jechać z Vera Cruz czy miasta Meksyk, mijać po drodze La Venta, aby dojechać do Villahermosa, a następnie się wracać prawie ok. 100 km. w tą stronę, z której się przyjechało). 

Na szczęście oddalone o ok. 20 km miasto "Coatzacoalcos" (położone nad Zatoką Meksyku, jeszcze w stanie Vera Cruz) posiada lokalne zielono-żółte autobusy linii "SUR", które dowiozą nas do "La Venta", lub przynajmniej do maleńkiej wsi "La Ceiba" (już w stanie Tabasco, ok. 2 km od La Venta) drogą na wschód, w stronę Villahermosa, z której to wsi możemy wziąć już na miejsce "taxi collectivo", tj. nieduży Van, pełniący rolę publicznego transportu.  Autokar SUR z dw. autobusowego w Coatzacoalcos do La Ceiba kosztuje 47 pesos, dojazd "taxi collectivo" do centrum "La Venta" i muzeum archeologicznego kosztuje 10 pesos. Muzeum i park (hisz. "zona archeologica") - 55 pesos. 

Można się już zatem domyślić, że taka sytuacja sprawia, że do La Venty - na dobre, lub złe - nie docierają tłumy turystów. Muzeum jest wyraźnie niedofinansowane i nieco podupadłe, jednak wielki park archeologiczny, którego przejście zajmuje nawet 1,5 godz. , jest zadbany, atrakcyjny i jak najbardziej godny polecenia. Ja "musiałem" go wspołdzielić z jeszcze jedną grupą turystów, których odkryłem dobrą godzinę po wejściu (i wyglądających mi z odległości kilkudziesięciu metrów na lokalnych Meksykanów). 

Muzeum i park archeologiczny nie posiada jednak oryginalnych artefaktów. Te są zbyt cenne i przechowywane są "Muzeum La Venta" w Villahermosa, Muzeum Antropologii w Mieście Meksyk oraz w muzeum w Xalapa, w stanie Vera Cruz (gdzie znajdują się głównie obiekty z San Lorenzo). Oczywistym i imponującym wyjątkiem jest 30-sto metrowej wysokości piramida, która jednak jest (zapewne w wyniku braku środków, jak wiele wciąż nie odsłoniętych zabytków w Meksyku)... nieco zarośnięta zielenią... 

Zieleń jest jednocześnie największym atutem tego ośrodka archeologicznego, bowiem w odgrodzonej przestrzeni parku pozwolono na powrót wzrosnąć dżungli, która dawniej, w czasach Olmeków, porastała zielone laguny wokół rzeki tak, że dzisiejsze artefakty, w skład których wchodzą kamienne kolumnady i ołtarze, a zwłaszcza 6 wielkich rzeźb głów usytuowanych wokół dwóch wejść do miasta, umieszczonych jest  w miejscu ich znalezienia, a więc w naturalnym kontekście archeologicznym, a także w najbardziej przypuszczlnym przyrodniczym otoczeniu, w którym zamieszkiwali Olmekowie. To sprawia, że doświadczenie zwiedzania La Venta jest wyjątkowe, i pomimo replik kolosalnych głów i innych rzeźb (nawiasem mówiąc bardzo dobrze odtworzonych, w porównaniu do oryginałów w Villahermosa), bardzo autentyczne. 

Park archeologiczny pokonujemy więc pośród dżungli i dzikich zwierząt. Poleca się założyć buty trekingowe oraz uważać na buszujące, metrowej długości legwany. Ścieżka położona po przeciwnej stronie do wejścia do parku prowadzi wśród pnączy, gęstej roślinności i śpiewu (lub niezwykłego "bulgotu") egzotycznych ptaków, aż do małych polan, przy których stoją wielkie kamienne ołtarze, w których przedstawiony olmecki król lub bóg siedzi u wylotu jamy, co symbolizuje wierzenia Olmeków dot. "świata podziemnego" (ang. underworld, u Majów "Xibalba"), z którego mają pochodzić bogowie, i który ma tłumaczyć źródła potężnych zjawisk na ziemi.  Po wejściu do parku możemy być jednak zdezorientowani brakiem owej 30-metrowej piramidy, o której dowiadujemy się w holu i małym muzeum... Możemy pokusić się wówczas o wdrapanie wąską ścieżką na charakterystycznie uformowane   "wzgórze", aby zerknąć w jej poszukiwaniu na owe starożytne okolice, aż uświadomimy sobie, że właśnie się na niej znajdujemy. W ten sposób też uprzytomnimy sobie bezwzględność i niezawodną skuteczność z jaką tropikalna przyroda, zwana tu "selwą", zabiera (czy wręcz pożera) swoją własność. Zrozumiemy także jak możliwe jest usuwanie starożytnych piramid, biorąc je za zwykłe, a jedynie regularnie uformowane wzgorza, co stało się właśnie jedną piramidą, oraz z innymi budowlami w La Venta, którym zagraża współczesna gospodarka mieszkalna, infrastruktura, a zwłaszcza wielki przemysł energetyczny (stan Tabasco jest największym złożem ropy w Meksyku). 

Największe wrażenie robią tu jednak owe kolosalne, wykonane z bazaltu, olmeckie głowy, które stanowią niejako wizytówkę Olmeków. Nie przedstawiają one jednak tego samego obrazu (niczym olbrzymie "moai" z Wysp Wielkanocnych, lub Rapa Nui), ale każda oddaje inną twarz. Uważa się, że są to wielcy przodkowie Olmeków, tzn. reprezentują one ludzi z krwii i kości zamieszukjacych Mezoamerykę nawet 3,000 lat temu! Najcięższe z nich ważą nawet 35 ton i mierzą 3 metry. Bagniste tereny, rozlewiska i laguna (dziś wyschnięte), na której usytuowana była oryginalna zamieszkana przez Olmeków z La Venta wyspa, nie obfitowała jednak w tak potężne bloki skalne. Były one sprowadzane z odległych, nawet o 100 km. gór w regionie Chiapas, w czym mogło uczestniczyć nawet tysiąc olmeckich robotników i co stanowiło wielkie przedsięwzięcie transportowe, najprawdopodobniej przy użyciu wielkich tratw, spływnych kanałów rzecznych i systemu lin. 

La Venta była zamieszkiwana od ok 800, do 600 roku przed Chr. po czym podobnie jak w przypadku San Lorenzo miasto zostało opuszczone. W okolicy roku 400 roku przed Chr. ślady zamieszkiwania Olmeków zanikają w całym centralnym i południowym Meksyku, w czasie rozkwitu Zapoteków (z którymi Olmekowie utrzymywali, jak się obecnie uważa, stosunki handlowe).

Ostatnie dekady przyniosły jednak w archeologii Ameryki Środkowej nowe odkrycia bardziej starożytnych kultur, np. kultury "Tlatilco". Są oni odpowiedzialni, między innymi, za wykonywanie glinianych figurynek przedstawiających kobiety o szerokich biodrach, lub dużych brzuchach, już w roku 2300 przed Chr. charakterystycznych dla kultu ziemi i płodności (zachowany jeden obiekt z tego okresu z trudem daje się jednak rozpoznać, a tym trudniej docenić). Jednak nawet te nowe odkrycia nie są w stanie przysłonić wielkiego postępu w sztuce, religii i budownictwie jaki się dokonał w Mezoameryce właśnie dzięki Olmekom.

Choć większość punktów usługowych wokół Muzeum jest dziś zamknięta, w centrum wsi La Venta można zjeść smaczne filety rybne za 85 pesos w, usytuowanym prawie na przeciwko małego dworca ADO, barze. 

Fakt zapadnięcia się tutejszej turystyki można tłumaczyć między innymi przeniesieniem oryginalnych obiektów do dużych Muzeów, a także pewnym wzrostem skupionej wokół przemytu narkotyków przestępczości w regionie Vera Cruz.  Miasto Coatzacoalcos, podobnie jak Vera Cruz, będące w strategicznym położeniu "spedycyjnym" w Meksyku jest obecnie przedmiotem brutalnych walk "narcos" o władzę nad trafiajacymi tędy z południa do USA narkotyków. Samo Coatzacoalcos, położone nad Zatoką Meksyku, a zwłaszcza tutejsza riwiera, straszy rzędem opuszczonych i spalonych barów i hoteli, których właściciele padli ofiarą wymuszeń. Wyczuwalny jest strach wśród mieszkańców, choć przestępczość skupia się głównie na samych kartelach i ma miejsce najczęściej po zmroku.

Tym niemniej w mieście działają taksówki, autobusy, sklepy i życie toczy się dalej z nadzieją, że sytuacja wkrótce ulegnie poprawie (choćby to miało oznaczać dominację jednego kartelu). Podróżując zatem przez miasto należy zachować względy bezpieczeństwa, a jeśli się da, dotrzeć do La Venta z bezpiecznego (obecnie) Villahermosa. 


Na zdjęciu jedna z kopii wielkich rzeźb w parku archeologicznym La Venta; w tle, za moimi plecami, przykryta zielenią piramida.

Palenque.

Popularne posty