Bogota, podniebna stolica nowoczesnej Kolumbii

Bogota to położona w północnych Andach, 2,300 m. n.p.m., 7-milionowa metropolia Północnej Ameryki i stolica Kolumbii - rozległego kraju, niemal 4-krotnie większego od Polski pod względem powierzchni. Pierwszy widok nowoczesnego lotniska, rozbudowanego architektonicznie centrum i gwarnej dzielnicy uniwersyteckiej robi wrażenie nowoczesnego i dynamicznego miasta. Majaczące w kwietniowych chmurach kordyliery wschodnich Andów, widoczne na horyzoncie, dodają temu miastu aury niezwykłości.

Mieszkańcy Bogoty to ludność ludność już nieco inna, niż zastałem na wybrzeżu Morza Karaibskiego, w Kartagenie. Są to głównie metysi, biali i zeuropeizowani Kolumbijczycy pochłonięci karierą, modą i życiem w dużym mieście. Rzadko można spotkać tu osoby czarnoskóre, co z kolei w Kartagenie było charakterystycznym widokiem, dodającym doświadczeniu tego miejsca egzotyki. Rysuje się tu pewna prawidłowość, którą potwierdzają statystyki (z którymi zapoznawałem się później) - czarnoskórzy karaibowie, lub "afro-karaibowie" zamieszkują głównie przybrzeżne, wschodnie tereny Ameryk (od USA, aż po Brazylię), podczas gdy centra i ośrodki miejskie - metysi; rdzenni Amerykanie - zajmują tereny w głębi lądu, często trudno dostępne i zarośnięte dżunglą, lub za wysokimi łańcuchami gór. Oddaje to nie tylko obecne położenie każdej z głównych grup ludności, ale nakreśla jakby ich historię, tak w Kolumbii, jak i w obu Amerykach.

W Bogocie znajdują się najbardziej imponujące muzea, biblioteki i galerie sztuki w Kolumbii - dziś, rozwiniętego i względnie stabilnego ekonomicznie i politycznie państwa. Muzeum Narodowe ukazuje licznych zdolnych artystów, których sztuka europejska i życie intelektualne inspirowały w nie mniejszym stopniu, niż ich kolegów na Starym Kontynencie. Galeria Ferdynanda Botero zawiera mieszczący się w kilkunastu salach i na dwóch poziomach pięknego pałacyku zbiór obrazów i rzeźb tego oryginalnego kolumbijskiego artysty z XX w. Biblioteka Angel Arango to wielopoziomowa, położona w prestiżowej lokacji w centrum miasta, otwarta dla każdego skarbnica wiedzy (także w j. ang.). Obok innych licznych obiektów znajduje się tu potężne, pięknie urządzone Muzeum Sztuki Nowoczesnej MAMBO. Na ulicach można znaleźć modne lokale, restauracje i kawiarnie (w sieci kolumbijskich kawiarni Juan Valdez podobnych do amerykańskich "Starbucks" można napić się najwyższej jakości kawy z krajowych plantacji).


Największym jednak obiektem kulturalnym stolicy jest Muzeum Złota (hiszp. Museo del Oro), finansowane z banku narodowego Banco de la Republica. Jest to największe i najbogatsze tego typu muzeum jakie miałem okazję oglądać, przechowujące w warunkach niemal sterylnego laboratorium tysięczne, otwarte dla turystów z całego świata niesamowite eksponaty przed-hiszpańskich, metalurgicznych kultur Kolumbii, nie mniej rozwiniętych niż Majowie, czy Aztekowie, i opowiadające ich nieznaną szerzej historię.

W Museo del Oro oglądać możemy zdumiewające wręcz rzeczy. Obok najwyższej jakości przedmiotów wykonanych ze złota - rzeźb, masek, biżuterii - znajduje się także niemalże idealnie zachowana ceramika rdzennych kultur Kolumbii, z których wiele stanowiło rozwinięte metalurgiczne cywilizacje - Muisca (centralna Kolumbia i Andy, zamieszkiwanie od 1,000 lat p.n.e.), Calima (zachodnie wybrzeże Pacyfiku, ślady zamieszkiwania od III w. p.n.e.), Quimbaya (południowa Kolumbia, na południe od dzisiejszego miasta Medellin, w dolinie dwóch kordylier Andów; I w. p.n.e.), a także tajemnicza, megalityczna kultura San Agustin (południowa Kolumbia, niedaleko od granicy z Ekwadorem; od. ok. I w. n.e. lub wcześniej). Metale, w szczególności złoto, miały symbolizować "zapładniające moce słońca i wyrażać boskie źródło władzy dzierżonej przez królów". Staranna, niezwykle zadbana ekspozycja i rzetelne opisy podkreślają kunszt i ogromne bogactwo eksponatów, których trudno mi się było spodziewać w tym miejscu "Nowego Świata" - gdzieś pomiędzy słynnymi i dobrze znanymi cywilizacjami Majów i Inków...

W wiele mówiącej nazwie muzeum pobrzmiewa także dawne określenie, którym hiszpańscy poszukiwacze i konkwistadorzy posługiwali się w odniesieniu do dzisiejszej Kolumbii - El Dorado ("Ten ze złota")Nazwa El Dorado początkowo określała miejscowego króla zamieszkującego północne Andy, który rytualnie miał obsypywać się złotem i nurzać się w górskich jeziorach. Jednak z czasem pogłoski przeobraziły znaczenie z osoby w miejsce i tak zastępy poszukiwaczy w XVI w. zaczęły poszukiwać "Złotego Miasta", lub "Złotego Królestwa". Legenda o El Dorado wzięła początek najpewniej z wypatrzonych, lub zasłyszanych rytuałów, w których lud z cywilizacji Muisca oddawał drogocenne ofiary bogom (często wykonane ze złota kunsztowne dzieła sztuki)... zatapiając je górskich jeziorach (są one odnajdywane do dziś na dnie tych zbiorników). W prawdawnym rytuale i konkurencji correr la tierra (z hiszp. "biegnąc po ziemi") w świąteczny dzień młodzi Muisca pokonywali biegiem dziesiątki kilometrów andyjskich dolin i przełęczy, aby w okolicznych jeziorach oddać w ofierze cenne dzieła i wrócić nocą do celebrującego miasta, jeszcze przed swoimi rywalami. 

Jednak gdy trafili tu pierwsi europejscy odkrywcy, zastali tu także dzikie puszcze i trudno dostępne łańcuchy gór, sięgające nawet 6,000 metrów n.p.m. Ich poruszające opisy stoją w pewnym rozdźwięku z związku z katastrofą i rewolucją jaką przynieśli dawnej Ameryce. Jeden z najsłynniejszych konkwistadorów Vasco Nunez de Balboa zwracał się do króla Hiszpanii Ferdynanda II w 1513 roku tymi słowami:


Kraj jest tak trudny do przebycia, z uwagi na liczne rzeki i bagniska… wielu ludzi umiera pod ciężarem pracy, którą mają do wykonania… każdego dnia jesteśmy narażeni na śmierć pod tysiącem postaci… Dzień i noc nie myślałem o niczym innym, jak tylko wesprzeć siebie i garstkę ludzi, których Bóg umieścił pod moją opieką.

Późniejszy opis, poczyniony już w 1541 roku, terenów na południu Kolumbii przekazany przez Pedro Cieza de Leon, prostego hiszpańskiego żołnierza, brzmi jeszcze bardziej dramatycznie (nieszczęśnik nie przeżył wyprawy):

Mogę zaprawdę przysiąc, że w całym moim życiu nigdy nie zaznałem takiego głodu, jak podczas tej podróży, chociaż służyłem w wielu ekspedycjach odkrywczych, w których przeszliśmy wielkie trudy. Znaleźliśmy się w tak smutnej niedoli w tych gęstych lasach, których słońce nigdy nie może spenetrować, bez dróg, ani przewodników, ani nikogo, kto mógłby nam powiedzieć jak daleko lub blisko jesteśmy od jakiejkolwiek zamieszkanej części, że byliśmy gotowi zawracać (moje tłum. z ang.).



Dziś na ulicach Bogoty (ale i innych miast Kolumbii) można "spotkać" współczesnych bohaterów kultury kolumbijskiej - jest to przede wszystkim noblista-literat Gabriel Garcia Marquez. Motywy z jego "100 lat samotności" wpisują się w liczne murale miejskie, a także nazwy lokali i obiektów miejskich. Możemy więc zajść na obiad do restauracji Makondo, lub zobaczyć najdziwniejsze motywy cygańskich taborów, kryształowych kul itp. na ścianach bibliotek, a nawet na ulicach, pod postacią tzw. "streetart-u". 
Bogota z uwagi na potężne lotnisko, ale także trudne usytuowanie w górach stanowi także istotny punkt przerzutowy dla podróżnych przemieszczających się pomiędzy miastami Południowej Ameryki, a nawet pomiędzy kontynentami Ameryki i Europy.



Na zdj. jedna z ulic w centrum Bogoty chwilę po ulewnym deszczu. W tle zza deszczowych chmur przeziera kordyliera wschodnia Andów.

Warszawa

Popularne posty